Test słabowiatrowego zestawu freerace - JP-Australia Super Sport 133 i NeilPryde V8 8.2 2023

Cześć! Kilka dni temu w moje ręce wpadł kolejny “jeziorny” zestaw, lecz tym razem z zupełnie innej stajni zabawek. Mowa tutaj o desce JP Australia Super Sport 133 w wersji PRO oraz legendarnym żaglu Neilpryde V8 w rozmiarze 8.2. Na pierwszy ogień idzie deska, z którą mogę szczerze powiedzieć mam love&hate relationship, jak się okazało po pierwszych halsach, nie jest ona taką prostą kochanką. Rozpieszczony po ostatnich testach Rocket+ z którym już od pierwszego halsu wspaniale współpracowaliśmy, byłem przekonany, że w tym przypadku będzie podobnie. Nic bardziej mylnego. Chociaż kiedy spojrzymy na kształt Super Sport’a to w żadnym przypadku nie wygląda on na wymagającą deskę, ale kiedy zaczniemy już na nim robić pierwsze halsy, to nasze przekonania zmieniają się drastycznie. Muszę przyznać, że trochę mi zajęło, żeby wyczuć, jak pracować na niej nogami oraz w jaki najlepszy sposób operować żaglem. Kwestia przyzwyczajenia się do deski to sprawa bardzo indywidualna, z Super Sportem mogę śmiało powiedzieć, że wspólny język znaleźliśmy po 2-3 godzinach na wodzie. Największą przeszkodą między nami okazały się warunki wiatrowe. Pierwsze pływanie na tej desce zaliczyłem w granicznych i mocno dziurawych warunkach 10-14 węzłów. Kto się ze mną nie zgodzi, to proszę o komentarz, ale ta deska w warunkach lekko wiatrowych naprawdę nie jest łatwa i ciężko wybacza błędy. Od razu wyczuje, kiedy zawodnik pompuje bez przekonania lub ociężale porusza się w półślizgu.

 

Nie mniej starczy narzekania na wyższy próg wejścia, jaki stawia przed nami Super Sport, bo sytuacja odwraca się o 180 stopni, kiedy nauczymy się z nią współpracować! W bardziej stabilnych warunkach ślizgowych deska pokazała pod moimi nogami, co tak naprawdę potrafi. Prędkość maksymalna na prostej w pełnej mocy, a nawet w przeżeglowaniu zrobiła na mnie ogromne wrażenie i bardzo spodobało mi się to, jak Super Sport bez zawahania idzie ostro pod wiatr. Kiedy rozwiało się na dobre, w podstawie miałem pewne 14 węzłów to opłynięcie jeziora wzdłuż i wszerz zajęło mi dosłownie kilkanaście minut, a Jezioro Narie trzeba przyznać, do małych nie należy. To tylko świadczy o jej możliwościach manewrowych i płynnych zwrotach. I tutaj doszliśmy w końcu do ukochanej przez nas windsurferów - rufy w ślizgu. Okazało się, że ze Super Sportem w tym przypadku szybko się zakumplowałem, bo rufy klasyczne, jak i te z lay-downem wychodziły nam bardzo sprawnie. Spodobał mi się promień skrętu, jakiego potrzebuje ta deska przy kręceniu gybe’ów, i siła z jaką należy nadusić zawietrzną krawędź, a to wszystko zasługa jej dna w kształcie litery V. Daje to dużą stabilność przy wchodzeniu w zakręty. Skupiając się na detalach tej deski, muszę wspomnieć o tym, jak przyjemny dla gołej stopy jest antypoślizg nałożony na nią, bo zapewnił mi dużą pewność, że nagle się nie poślizgnę przy agresywniejszym pompowaniu żaglem i wypychaniu deski do przodu. Ciekawym detalem jest też niżej osadzona szyna na paletę, dzięki której mogłem jeszcze niżej domknąć lik dolny żagla. Dla fanów lewitacji przewidziana została skrzynka foil ready, a dla mnie największym plusem, wchodząc w najdrobniejsze szczegóły, to skala zapięcia na footstrapach. Mały detal, ale naprawdę przydatny!

 

Przejdźmy teraz do motoru napędowego naszego zestawu, czyli Neilpryde V8 o powierzchni 8.2 m2. Legendarna V8, która wróciła 3 lata temu, po kilkuletniej przerwie, do oferty Neilpryde i zrobiła prawdziwe wejście smoka! Trzeba przyznać, że to wyjątkowy model, który nie bez powodu zostawił po sobie tak dobre opinie w świecie windsurfingu. Często w okresie letnim widzę V8 na wodzie w modelach jeszcze z lat 2007-2014, a to mówi samo za siebie - każdy miał ten żagiel! Zostawiając już kwestie sentymentalne, i patrząc na niego zimnym spojrzeniem, to naprawdę kawał porządnego żagla. Producent skupił się na niskiej wadze i stabilnym profilu, co zdecydowanie czuć na wodzie. W pełnym ślizgu i przeżeglowaniu przy 17 węzłach moje ręce i plecy nie odczuwały, że ciągnie nas powierzchnia kuchni w małej kawalerce. V8 w 7-listwowej konstrukcji zaskoczył mnie stabilnością i tym, jak łatwo radził sobie z agresywnymi szkwałami, które nie robiły na nim większego wrażenia. Jego “brzuch” świetnie kształtują i stabilizują 2 mini kambery, które nie wpływają mocno na wagę całego pędnika. Przy rufach bardzo lekko przerzucało mi się cały żagiel, a na prostej łatwo dało się wyczuć jego racing’owe zapędy. Całe szczęście taklowanie jego to nie jest duże wyzwanie jak przy prawdziwych wyścigowych maszynach. Co mnie urzekło to miejsce w noku bomu na róg szotowy żagla i cały system przekładania linki szotowej. Dzięki temu, że róg praktycznie schodzi się z bomem, to całość jest lepiej usztywniona.



Przy okazji tej recenzji chcę się jeszcze podzielić swoją opinią na temat innego produktu Neilpryde, a mianowicie trapezu Proton. Jest on ze mną już od ponad roku i jak na razie to najwygodniejszy trapez, w jakim miałem przyjemność pływać. Mega sztywna skorupa z tyłu, masywny hak i wygodny kształt środka, który dobrze układa się na plecach - to jego trzy najważniejsze cechy. Chociaż wiadomo, z trapezem trochę jak z różdżką w Harrym Potterze, każdy ma swój idealnie dopasowany ;)

Podsumowując całość i wszystko z osobna. JP Super Sport to deska dla wytrawnych graczy, jak partner/partnerka z ciężkimi początkami, ale szczęśliwym happy end’em. Kiedy nauczymy się tej deski, to poczujemy jej możliwości freerace’owe i zaczniemy rozwijać coraz większe prędkości. Płynnie wyjeżdżane rufy to sentencja, którą mam w głowie, kiedy słyszę nazwę Super Sport. V8 na pewno nikogo nie zawiedzie, jest to konstrukcja, która depcze po piętach żaglom racing’owym, zachowując lekkość i łatwość taklowania. Zestaw idealnie się dopełnia, żagiel sprosta oczekiwaniom 99% freeride’owych windsurferów, a kiedy z deską poczujemy chemię, to nie będziemy chcieli z niej schodzić. ;)

Sprawdź sprzęt w sklepie:
Tekst by Adam Łuczak